sobota, 26 listopada 2011

Sezon na lalki

Tak długą przerwę sobie zrobiłam tym razem, że zdążyły się już porobić lalkowe zaległości. Jedna Poohatka zgodnie z obietnicą dała mi kopa, bo to co robiła Eris, zaliczam raczej do "prodding buttock" (więcej różnic u niezastąpionego Pratchetta), a Mąż uskuteczniał raczej namawianie mnie do kończenia studiów. :-P No i teraz drobny problem, bo mam dwa arrivale. Powinnam oba wrzucić szybko, ale jeśli wrzucę jeden po drugim, to o ile zakład, że wszyscy będą komentować tylko drugi. A wtedy prześlicznej bohaterce pierwszego będzie z pewnością smutno. No to na razie lecę z tym jednym. Drugi będzie na dniach, ale ładnie prosimy o miłe komentarze dla Lukrecji.

No właśnie, Lukrecja (dzięki, Eris :-*), czyli Forget Me Not May Valentine firmy Bluefairy jest totalną aberracją w mojej kolekcji. Kupiłam ją w przypływie przedślubnego szaleństwa, a gdy do mnie przyszła na początku listopada, miałam problemy z laptopem i tak upamiętnienie jej przybycia odłożyło się w czasie. Dlaczego jest niby taka dziwna? Bo:
  1. Jest to limited edition - rzecz, której z zasady nie lubię, bo uznaję za sztuczne podkręcanie wartości.
  2. Jest w fullsecie - czyli razem z peruczką, oczami, makijażem i ciuszkami, a ja chciałabym sama stylizować swoje lalki.
  3. Jest w opalonym odcieniu żywicy (no, przecież nie skóry -_-), a moje zdanie na ten temat dotąd było: tylko white skin! Ale nie jest to pierwszy przypadek, kiedy moje zdanie na temat BJD można sobie... zlekceważyć. Świadkiem Poohatka. ;-)
  4. Jest to Bluefairy, a ich charakterystyczny styl nigdy (aha) mnie nie kręcił.
No i można by tak dalej, ale jakie to ma znaczenie? Zobaczyłam, wpadłam po uszy. I teraz trzeba się tylko tłumaczyć, że to wszystko nie tak. ;-P A dlaczego nie tak? Bo jest to najcudniejszy fullset, jaki w życiu widziałam (ale i tak planuję nową, zupełnie inną stylizację), bo tak pięknego odcienia tanu żadna firma dotąd nie wypuściła, a przede wszystkim, bo kolorystyka mojej May - Lukrecji przywodzi na myśl koniec lata w najpiękniejszym możliwym wydaniu. Posłuchajcie "Piosenki" (albo "Znów wędrujemy ciepłym krajem" - tekst Baczyńskiego, wykonania różne - lubię na przykład Grzegorza Turnaua) - tak ją właśnie widzę.

Trochę zdjęć. Kiepskie jak zwykle (chociaż pracuję z aparatem i Photoshopem i widzę możliwość pewnych postępów ;-)), a poza tym Lukrecja jest trochę kapryśna i myślę, że będę musiała nad nią trochę popracować, żeby chciała lepiej pozować. :-))

Jeszcze w pudełku.

Pierwsze łypnięcie.

W całym ubranku - zdjęcie fatalne, wygląda milion razy lepiej, ale to taka prowizorka.

Widać jej fantastycznie niebieskie oczy (spojrzenie proszę pominąć - także kwestia zdjęcia).

Wylegiwanie się po podróży.^^

O, tu już podobna do ludzi... Znaczy, do siebie w naturze. :-))

Bonus: Lukrecja z gigamuffinkiem z targów kontynentalnych, na które się załapaliśmy w Leicester.

Bonus 2: Dla tych, co wolą muffinki od lalek. Wspomniany muffinek w całej okazałości. Średnica około 15 centymetrów, ciasto czekoladowe z kawałkami czekolady w środku, polewa czekoladowa, przyozdobiony pralinkami. Pralinka - choinka: z puszystym nadzieniem miętowym, pralinka - walec (ta pod choinką): rodzaj pianki z karmelem w środku, mała ciemna pralinka: z bardzo dobrym owocowym nadzieniem (pomarańczowym, może śliwkowym - trudno określić, ale było super), mała jasna pralinka: z toffi i malutkimi chrupkami w czekoladzie. Yay! To było coś...

10 komentarzy:

Brahdelt pisze...

Gratulacje! ~^^~ Bluefairy ma rzeczywiście charakterystyczny styl wszystkich lalek, ale to piękne buzie.
Ja kiedyś zawsze mówiła, że nie chcę innych lalek niż normal skin, a potem... przypadkiem kupiłam wihteskinową F-05! ^^ Jednak nie jest bardzo biała (bo nie jest nowa) więc nie odróżnia się za bardzo od reszty mojej kolekcji. Tanowych lalek jednak nie przewiduję, to byłby za duży kontrast.

Poohatka pisze...

No, wreszcie, a już myślałam, że się obraziłaś za tego publicznego kopa ;) Aczkolwiek teraz mam wyrzuty sumienia, bo jednak wzorem Twego Ukochanego Męża powinnam raczej zapodawać kopy mające na celu przyspieszenie procesu kończenia przez Ciebie studiów... Z drugiej jednak strony - czy to nie byłaby hipokryzja..? :D
Lukrecja jest piękna, choć na jednym zdjęciu wygląda, jakby była pod wpływem remediorum narcoticorum, że tak powiem ;) Cudny błękit oczków :) Jakbyś nie napisała, to bym się nie zorientowała, że jest nieco bardziej opalona, niż jej współlokatorki... No, może na zdjęciu grupowym ;)
Muffinka... *slurp* aż mi ślinka pociekła, dobrze, że mi się drożdżowe ciasto robi i będę potem miała jakieś łakocie do pałaszowania...
Ściskam mocno :)

PS Pewna Poohatka świadkiem nawet, jak ktoś się zarzekał, że w życiu żadnych lalek... :D

Random Forest pisze...

@Brahdelt: Miło mi Cię tu widzieć. :-)) No właśnie ja do Bluefairy nie mogłam się przekonać - długo wydawały mi się jakieś takie... złośliwe. No, ale czasem się nie wybiera.^^ Z May się już zdążyłyśmy całkiem zaprzyjaźnić, chociaż chętnie bym ich (tych z Bluefairy :-P) pogryzła za konstrukcję stawów. :-/

@Poohatka: Oj, studia nie uciekną.^^' Zresztą nawet się wzięłam już trochę za pracę. A Lukrecja - no cóż, na kiepskich zdjęciach wygląda jakby była pod wpływem czegoś bliżej niezidentyfikowanego. Ale to tylko pozory. Za tym zamglonym spojrzeniem ukrywa się umysł tak bystry, jak tylko może istnieć u żywicznej lalki. :-D A z muffinka nie został ani jeden okruszek. Pomarzę sobie o Twoim drożdżowym... Z kruszonką i/lub lukrem?

Ewka pisze...

Bardzo ciekawie ten odcień skóry wygląda z tymi jasnymi oczami i blond włoskami:)
Gratuluję nowej laki!!! Bardzo ciekawa:)

Eris pisze...

O, czuję się zaszczycona, że przyjęła się moja propozycja imienia. Zresztą, tak właśnie bym sobie wyobrażała osobę imieniem Lukrecja. :)
Mi spojrzenie tych hipnotycznych błękitnych ocząt wydaje się trochę badawczo-podejrzliwe.

I nie gryź nikogo, na pewno nie są tak smaczni jak babeczki.

Random Forest pisze...

@Ewka: Tak, Lukrecja ma wyjątkowo ładny odcień tanu. Zupełnie nie mam pomysłu, czy inny kolor włosów się u niej sprawdzi, ale zamierzam spróbować z jasnym brązem. Dla mnie ciekawe są Twoje zbiory - na przykład nigdy nie myślałam, że Dal może być taka ładna... :-D

@Eris: Ja bym sama nie pomyślała, że imię kojarzące się z trucicielką z rodu Borgiów może pasować do mojej panny. Ale jak zaproponowałaś, tak mi się spodobało, że postanowiłam się zmierzyć z szufladkami w moim mózgu. Inna sprawa, że panna mi trochę zaczęła przypominać Lucrezię Heterodyne primo voto Mongfish z Girl Genius. (A lubię tą postać zdecydowanie bardziej, niż by wypadało...)^-^' A to spojrzenia, to pewnie dlatego, że zdjęcia są z naszego pierwszego spotkania - musiałyśmy zobaczyć, z kim mamy do czynienia. ;-))

Anonimowy pisze...

Nie znam się na tych lalkach kompletnie, jakieś przewijające się nazwy nic mi nie mówią i jakoś nie przekonywały mnie takie lalki z "określonym wyrazem twarzy" ( nie wiem, jak to nazwać :-P ), ale ta jest piękna.... :-)

MDB pisze...

Ciastko wspaniałe, a lalka też może być :D Może jednak rude loki?

I nie pisze się i/lub, bo lub odpowiada trzem możliwościom: tylko pierwsza opcja, tylko druga opcja, obie naraz. Uprzejmie proszę o wybaczenie uwagi ;)

Eris pisze...

Oj, muszę powtórzyć logikę, bo mi się zakołatało, że to albo odpowiada trzem możliwościom, a lub dwóm, tylko jedna albo druga opcja. ;)
W sumie i tak planowałam tę powtórkę, tylko widzę, że muszę szybciej :P

Eris pisze...

PS: Aniu, trucicielka, czy nie podobno była to pani piękna, bystra i blond :) Skoro nie padłaś po babeczce, która długo leżała obok Twojej nowej zdobyczy, znaczy że lalce udzieliły się co najwyżej tylko pozytywne/neutralne cechy wiązane z imieniem :)