Ale na początek jednak lalki. :-D
Zapowiadałam trochę zmian w mojej niekolekcji. Moje zainteresowania poszły w kierunku BJD - azjatyckich lalek z żywicy poliuretanowej, których konstrukcja stawów daje bardzo duże możliwości artykulacji. (Przepraszam za tę parodię definicji; jeśli ktoś będzie chciał poczytać coś na ten temat, chętnie podeślę linki do blogów kompetentnych osób. ;-)) W każdym razie, widzieliście już Momo. Nie widzieliście jej małej siostrzyczki, która czeka na makijaż. A ja zdążyłam stwierdzić, że maleństwa mi jednak nie wystarczą... Zamówienie zostało złożone jeszcze w czerwcu, ale w przypadku BJD trzeba swoje odczekać. (Lalki są zazwyczaj robione na zamówienie i proces produkcyjny może trwać dość długo. Z tego, co rozumiem, przyczyny leżą we wrażliwości materiałów na warunki pogodowe i strategii firm, które mają tendencje do przyjmowania więcej zamówień, niż są w stanie zrealizować w danym czasie. ;-P) Moje prawie trzy miesiące to wcale nie było zbyt długo. W każdym razie, gdy przyjechałam do Leicester, czekała tam już na mnie moja pierwsza, niemikroskopijnych wymiarów BJD - chwilowo bezimienna Fafner z firmy Souldoll. :-))
Fafner ma mniej więcej 43 centymetry, fantastyczną sylwetkę, śnieżnobiały kolor i niesamowite rysy twarzy. Ciekawa jestem bardzo, co z niej wydobędzie makijaż. Jakkolwiek moje obeznanie w temacie jest nikłe, wydaje mi się, że ta lalka ma niesamowity potencjał. Na dzisiaj pozwolę sobie przejść już do części zdjęciowej, ale należy się spodziewać wkrótce i więcej Fafner i w ogóle więcej bloga. Jeśli przypadkiem znowu przestanę się pojawiać, zobowiązuję niniejszym Eris, Poohatkę i Ukochanego do kopania w tyłek niżej podpisanej, w formie dowolnej. Rzekłam.
Aha, no i dużo uśmiechów dla Odwiedzających! :-))
PS Co do tytułu posta - nie jest dobrze czytać Martina, gdy przychodzi nowa lalka... ;-P
11 komentarzy:
Mam nadzieję, że jak przyjedziemy do Polski w grudniu, to nowy Martin już wyjdzie. Acha - niniejszym czuję się zobowiązany :-)~Ukochany
Hurra! Wróciłaś :) Witaj Aniu znów ;) Fafner mi na razie wygląda na smutną, ciekawe, co będzie, jak ją umalujesz i wystylizujesz :) perukę ma ciekawą, a ostatnie zdjęcie przywodzi mi na myśl "Piąty element" i z jakimś animkiem mi się kojarzy jeszcze.
Czuję się zobowiązana, ale proszę o skonkretyzowanie - po jakim czasie ewentualnej absencji Waćpani mam interweniować..? ;> Ściskam mocno!!
Masz Fafner....no normalnie ie wiem, co powiedziec...ja też ją chcę....buuuuu. Gratuluję, to naprawdę piękna lalka i czekam z niecierpliwością na stylizację.
Przeprowadziłaś się do Anglii na stałe, czy tylko na jakiś czas? Byłam w ten weekend w Liverpoolu. Dziewczyny na ulicach były poubierane tak ciekawie, że pożałowałam, że tam nie mieszkam. Ale było też tak cholernie zimno a wiatr mało nie zwiał mnie do morza ;)
Luci
Interesująca niezwykle dama, nie mogę się doczekać, co z niej wyczarujesz. I czy będzie miała łuski :P
Mi peruka przyniosła na myśl Utenę, rozważałaś może ubranie tej pani w stylizowaną kurtkę mundurową? :)
Kopać mogę, a jakże, może siebie samą przy okazji zmotywuję. :)
Oj, przepraszam za zwłokę w odpowiadaniu na komentarze, ale dni mi się trochę zlewają w jedno i gdyby nie daty, pewnie bym była przekonana, że nie dalej jak wczoraj wrzuciłam nowy wpis. ;-)
@Ukochany: Na temat, proszę! O lalkach! ;-P
@Poohatka: Fafner jest taka trochę smutna, trochę sfochowana. Księżniczki tak chyba mają. ;-) Co do stylizacji, wiem tylko, że powinna mieć mocno pomalowane usta, bo to uwielbiam. No i jednak chciałabym jej sprawić srebrzystą peruczkę i fioletowe oczy... ;-) A kopać można wedle uznania. Myślę jednak, że wpis raz na tydzień brzmi w miarę rozsądnie.
@Ewka: Twojej Michalinie też nic przecież nie brakuje. Więcej - ani nie siedzi w blanku, ani nie jest skazana na moje nieudolne próby makijażowe. No i jaką ma Fotografkę!... :-))
@Luci: Na pewno najbliższy rok spędzę w Leicester (z przerwami na Święta, czy wakacje), a potem zobaczymy. Trudno nawet spekulować. :-) Zimniej chyba jest aktualnie w Polsce - tutaj co dzień koło 16 stopni, tylko strasznie wilgotno. Ale Mąż mnie zaopatrzył w trochę wielkobrytyjskich ubrań, to nie narzekam.^^
@Eris: Nie będzie miała łusek, ale z tą Uteną to mi podpowiedziałaś. (Tak się właśnie zastanawiałam, co by tu pooglądać na YouTube...) A militarnej kurteczki sama się właśnie dorobiłam (Mąż!) - może i Fafner byłoby ładnie w podobnej... I ze szpadą... ;-))
No, w końcu! Już myślałam, że Mąż Cię najpierw uprowadził za granicę, a potem zabronił kontaktu ze światem :-P
A tak serio, to cieszę się, że wróciłaś i czekam na to, co z tej lali wyczarujesz. BJD to dla mnie jeszcze czarna magia i pewnie taką pozostanie, jednak uwielbiam ich zdjęcia - artykulacja aż się prosi o nastrojowe sesje ;-0
Hej, Aniu. Miło mi, że zajrzałaś. :-)) Mąż mnie sam namawiał, żebym coś tu wrzuciła, także z jego strony nie należy się dopatrywać sabotażu. BJD to bardzo ciekawe doświadczenie. Chciałabym zobaczyć teraz siebie sprzed roku, z moją pierwszą Ellowynką i porównać - było tak samo, czy inaczej? ;-))
Rany, to juz rok?! Leci ten czas... Btw, niniejszym czuj sie kopnieta - minal tydzien od ostatniego postu! :D PS a M. robi zdjecia D... :>
Ok, przyjmuję [kopnięcie] z pokorą... Postaram się dzisiaj coś wrzucić. ;-)) Mam nawet taką jedną małą rzecz.
@PS So coool... Jakby to powiedział Shoggy. ;-P Pokażcie!
@Random Forest: Się kajam niniejszym. W temacie lal: Fafner cały czas nie ma co na siebie włożyć. Już sobie wyobrażam, co to by było, gdyby to lale stylizowały ownerki, a moja Ania była wciąż w samej bieliźnie i bez makijażu: (Ania) Fafner, błagam pośpiesz się. Ja marznę. Wstydzę się tak wyjść na ulicę! (Fafner) No zaraz [taka duża bakteria]. Za raziczek... :-P
@dollsecondhand: Jassne. Bo mąż to zawsze taki zły jest :-)~Ukochany
Prześlij komentarz