poniedziałek, 7 marca 2011

Alaska

"Your beauty is beyond compare
With flaming locks of auburn hair
With ivory skin and eyes of emerald green
Your smile is like a breath of spring"
(Dolly Parton, "Jolene")

"You remember when we would play
Life with you was a beautiful game"
(The Puppini Sisters, "Soho Nights")

"[...]The hottest girl in all of human history was standing before me in cutoff jeans and a peach tank top."
(John Green, "Looking for Alaska")

Koniec części drugiej dramatu pt. "Sesja"; trzeba nadrobić zaległości. A zatem historii część trzecia. Ellowyne "Always Playing Solitaire" urzekła nas - znaczy Ukochanego i mnie - od razu. A jednak nie była moim pierwszym wyborem - jak wiemy, ubrane lalki potrafią być nawet dwa razy droższe od wersji basic. Więc tylko spoglądałam sobie na nią na stronie i coraz bardziej się przełamywałam... Definitywnie złamać się nie zdążyłam. Z pomocą przybył Ukochany, darowując mi tę pannę w prezencie.

Niniejszym to właśnie Piotrowi dedykuję dzisiejszy wpis. :-))

"Always Playing Solitaire" uchodzi za jedną z dwóch najładniejszych Ellowynek z 2008 roku i (naszym zdaniem) jest to absolutnie zasadne. Śliczny, miedziany kolor włosów, kocia zieleń oczu i koralowe usta - czyli cechy które często są postrzegane za świetne połączenie - nadają jej olśniewającą, ale przy tym pełną swoistego ciepła urodę.

Strój jest bardzo udany. Niektóre elementy pojedynczo do mnie nie przemawiają, ale nie da się ukryć, że doskonale współgrają jako całość. Tak więc zaakceptowałam czarny szaliczek bogato przepleciony złotą nitką i w dodatku ozdobiony cekinami, szarą kamizelkę niemiłosiernie przeładowaną koralikami i także cekinami i klapki na korkowym (ok) koturnie, ze złotej (ble) "skórki". Nie miałam miłosierdzia dla jednej części - kolczyków. Wielkie koła w złotym kolorze. Dramat. Nie przepadam za takimi, ale może nawet by uszły w towarzystwie reszty tej cygańsko - hippisowskiej stylizacji, gdyby nie skala. Ich wielkość spokojnie, myślę, przekraczała jedną czwartą Ellowynkowej twarzy (a wszyscy wiemy, że one nie mają najmniejszych łebków...). Nie! Tego jej nie założyłam. Nawet nie przymierzyłam. Mój umysł automatycznie podsuwa mi wizję mnie w takiej biżuterii i to już wystarcza, żeby zaczęły mnie boleć uszy.

No dobra, to dlaczego w takim razie piszę, że strój udany? Bo mamy spodnie z szarobłękitnego zamszu, tłoczone w kwietne motywy. Wzory są jeszcze podkreślone złotym kolorem, a więc ładnie się komponują i ze złotym "skórkowym" paskiem, i z wspomnianymi już klapkami i szaliczkiem. Spodnie wykonane są zresztą świetnie; starannie podszyte białym materiałem, zgrabnie układające się na biodrach, dzwony. W ramach góry mamy top z wielokolorowego tiulu, na przodzie lekko pomarszczony. Szarość, błękit i zieleń są przełamane na środku plamą płomiennej czerwieni, co ładnie dodaje życia całości stroju. Bluzeczka odsłania trochę brzuch (ale niech, tam, jest jeszcze długa kamizelka, a zresztą przeziębienie nerek za dużo nie ma do rzeczy, gdy rozmawiamy o lalkach). Ogólnie strój dość mocno wpada w odcienie szarości - szczególnie gdy zasłonięty jest nieco żywszy kolorystycznie top. Dlatego też połyskliwe elementy nie wyglądają tu źle. Owszem, jest kolorowo, ale nie można całości zarzucić zbytniego przepychu.

Aha, biżuteria. Poza nieszczęsnymi kolczykami są dwie koralikowe bransoletki na nadgarstki i jedna "skórkowa" (złota, rzecz jasna ;-)) na ramię. Zsuwa się bez pierwszy. Ale co tam, pasuje. Więc jest trochę klimatów cygańskiej wróżki; pewnie nieprzypadkowo, biorąc pod uwagę firmową nazwę lalki. Jest i hippisowsko, co z kolei do mnie przemawia, bo zanim zdecydowałam się zostać ponurą socjopatką przez pewien czas wierzyłam w rzeczy takie jak "peace, love, joy", komuny, kwiaty i długie włosy powiewające na wietrze...

Ok, a teraz pora na trochę zdjęć Alaski Young.









10 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Amiu, zdjęcia wyszły świetnie! Nic dziwnego, że to "the hottest girl in human history". A na tym trzecim od dołu to nawet jest do Ciebie podobna!~Ukochany

Anonimowy pisze...

Ależ Ci ten Ukochany spamuje :-P Ja mojemu nie pozwalam ;-)

A Ellowynka bardzo ładna, szczególnie ta buzieczka, taka subtelna. Ale chciałabym ją mimo wszystko zobaczyć w tych wielkich kolczugach xD

Ania

Random Forest pisze...

@ Ania: Ja tam się cieszę, że mi Ukochany komentuje. Nie wiem, czy odważyłabym się zająć a) lalkami, b) blogowaniem bez Jego wsparcia. Postaram się przymierzyć Alasce kolczyki. W sumie to mogłaby je nosić, bo i tak nic nie byłoby widać zza tej rudej grzywy... ;-P

Anonimowy pisze...

Mam podobnie :-) To mój facet kupił mi pierwszą lalkę, od której wszystko się zaczęło, a teraz sam chodzi ze mną po sklepach z zabawkami, a w lumpeksie beze mnie znalazł moją pierwszą vintage :-D

Ale zawsze mu mówię, że po co mam mi pisać, jak w każdej chwili może mi to powiedzieć ;-)

Anonimowy pisze...

@dollsecondhand: Na razie jesteśmy w dwóch różnych krajach. Więc komentarze na blogu to nie jest i nie ma to być w żadnym razie substytut pożądnej rozmowy
;-(~Ukochany

Gackowa pisze...

Piękna panna. No piękna i już!

Poohatka pisze...

Śliczna jest, urocza :) też nie przepadam za cekinami i dużą ilością złota, ale jej jakoś dziwnie taki strój pasuje :) Z taką urodą mogła by być którąś irlandzką boginką albo inną bohaterką z mitologii, albo uskrzydloną fae :)

Random Forest pisze...

@ Gackowa: Cieszę się, że Cię tutaj widzę. Ja co i raz zaglądam do Ciebie i mam nadzieję, że pokażesz trochę więcej swoich Ellowynek. ;-)) (Jak ja je wszystkie uwielbiam...)

@ Poohatka: Hej, Kasiu. Już myślałam, że Alaska Ci się nie spodobała. ;-P Ja czasem myślę o niej, jako o Lorelei. Koniecznie w powiązaniu z piosenką Blackmore's Night. To co prawda bardziej miologia germańska, na ile się orientuję, ale chyba też pasuje. :-))

Anonimowy pisze...

Dziewczyno, gdzieś Ty się podziała? ;-)

dollmino pisze...

Śliczna ta panna, zastanawiałam się nad jej kupnem tylko nie bardzo przemawiała do mnie jej 'hippisowska' stylizacja ;)
Ale to chyba jedyna Ello, która ma kolczyki! One z zasady nie mają tego typu biźu, więc po przeczytaniu Twojego posta byłam zaskoczona, że panna miała w zestawie kolczyki :)